16 lutego wybrałyśmy się na spacer w malinowym towarzystwie. Było bardzo miło, mimo niskiej temperatury bardzo nie zmarzłyśmy, grunt to dużo się ruszać ;D. Mój "working pudel" ;) zachowywał się całkiem przyzwoicie, z czego jestem bardzo zadowolona. Szczególnie ucieszył mnie fakt, że Ginny normalnie przeciągała się i aportowała szarpaczek, bo ma z tym problemy w tego typu miejscach. Poza tym musimy popracować nad spokojnym siedzeniem, kiedy inny pies coś robi.




Tytułowa malina - Gipsy




Wczoraj uznałam, że fryzura Gin wymaga paru poprawek, złapałam nożyczki, a efekt tego na zdjęciu niżej:
Śliczna malina i przecudna Gin! Młoda strasznie fajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuń