Najpierw chciałabym nawiązać do mojego poprzedniego wpisu, otóż ogłoszenie jest już nieaktualne. Ginny w niedzielę rano całkiem przyzwoicie przynosiła PIŁKĘ (tak, piłkę, ona za nimi wcześniej w ogóle nie przepadała), dlatego stwierdzam, że czasami potrafi być fajna :P.
22.05.11r. byłyśmy z Tosią na seminarium agility z Tomkiem Jakubowskim.
Seminarium w sumie trwało dwa dni, ale w związku z tym, że dowiedziałam się, że w sobotę będą też zajęcia dla początkujących wymyśliłam, że jednego dnia zabiorę Gin, a Tosia będzie na semi w niedzielę. Poza tym nie wiem jak Tosia zniosłaby bieganie dwa dni pod rząd tak intensywnie i w takich warunkach pogodowych.
Niedziela była podzielona na dwa treningi, pierwszy w godzinach porannych, drugi w godzinach wieczornych.
Upał, było strasznie gorąco, a do tego trzeba było jeszcze biegać. Oczami wyobraźni widziałam, jak Tosia włóczy łapami po ziemi i z ledwością podnosi tyłek, żeby przeskoczyć hopkę, no i jeszcze nie myśli, bo jak z nieba leje się żar to szare komórki przestają pracować. Jakie było moje zdziwienie, kiedy Tośka zachowywała się zupełnie inaczej! Jak na takie warunki była szybka, całkiem fajnie myślała i skupiała się (na początku nie bardzo, ale potem znalazł się na to sposób ;)). Momentami miałam wrażenie, że sama jestem bardziej zdekoncentrowana niż mój pies.
Ćwiczenia, które przygotował dla nas Tomek były bardzo fajne, wyszło na nich sporo rzeczy nad którymi musimy z Tosiakiem mocno popracować. Głównie jest to sterowalność i wysyłanie, mogłabym to powtórzyć jeszcze kilka razy.
A wracając jeszcze do pozytywnych zaskoczeń, to Toś wchodziła sama do rękawu i wychodziła z odpowiedniej strony ;). Wydawało mi się też, że już pod koniec seminarium nie będzie zbyt chętnie pracować. Wtedy już było widać, że faktycznie jest zmęczona, ale nadal dawała z siebie wszystko, za co jestem jej bardzo wdzięczna :D.
Fot. by SIRIUS ;)
Agilitowcy zwarci i gotowi do ćwiczeń, jak widzę. :P
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że mimo skwaru, Tosia spisała się zadowalająco. Z doświadczenia wiem, że taka pogoda może pokrzyżować plany. Pies męczy się o wiele szybciej, dekoncentruje, aż położy wreszcie w cieniu i ma wszystko w głębokim poważaniu. :P Ale radzić sobie trzeba i dobrze jest znaleźć ciutkę optymizmu. :)
Pozdrawiam,
Marteczka
http://i297.photobucket.com/albums/mm205/Nicka0/AgiSemi22maj2011/875.jpg
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie mówi samo za siebie :P
Mam wrażenie, że ostatnio za mało wierzysz w swoje dziewczyny a już na pewno w Tośkę, bo już któryś raz z kolei piszesz "Myślałam, że Tośka... Ale jednak było inaczej" :P Cóż, niby lepiej się miło zaskoczyć niż niemiło rozczarować, ale i tak - więcej wiary :)) !
OdpowiedzUsuńCześć Tosiu, Ginny:-)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, fajny blog, świetne psy:-)
www.kotrast.strefa.pl
Boże ile zapału w małej :)
OdpowiedzUsuńDziwne - patrzeć na monitor i uśmiechać się do zdjęć :D
Ślicznie skacze ;)
OdpowiedzUsuńTosia jest przesłodka :*