Mając psa A, który praktycznie od razu załapał istotę 2o2o i psa B, który wydaje się kompletnie tego nie rozumieć zaczynam myślami powracać do stref bieganych. Generalnie strefy to coś co zawsze wydawało mi się taaaakie proste, a teraz to jakaś moja zmora, kto to w ogóle wymyślił?! Chyba zacznę szukać długiej deski... a może jednak nie? No cóż... żeby się przekonać, trzeba spróbować.
Ze slalomem z kolei to trochę inna historia. Najpierw próbowałam metodą tunelową, potem "V", ale żadna z nich nie przynosiła oczekiwanych skutków. Aktualnie "slalomujemy" metodą 2x2 (
tutaj można zobaczyć "o co w tym chodzi" ;)) i przy dobrych wiatrach niedługo będzie można dołączyć kolejne słupki, może uda się sklepać jakiś filmik.
Kawałek słońca z dzisiaj i Tosia na "niby" strefie.
Ja z wielką niecierpliwością czekam na złożenie jakiegoś materiału filmowego ;)
OdpowiedzUsuńZ Ginny zaczynacie już jakieś podstawy? :)
Matko, strefy to jest to, co spędza mi sen z powiek na samą myśl, ALE na razie martwi mnie bardziej kontakt, skupianie psa, bycie "bardziej zajebistym" niż otoczenie dla niego i zaprzestanie kiełbasianej korupcji...
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś myślałam, że strefy to łatwizna, po co tyle metod...
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że psem nie potrafiącym załapać idei 2o2o jest Ginny? Ja widzę ją w strefach bieganych ^^
Co do slalomu: fajnie że ćwiczyć metodą bramkową. Pies przy niej ewidentnie myśli i od razu wypracowujesz ładne wejścia.
Ja ostatnio miałam problem z ów wejściami i wymyśliłam ku temu metodę pół-tunelową :P Slalom zaczyna się szeroko po czym zwęża się do linii prostej. I teraz mamy ładne wejścia :)
Pozdr, Ni(n)J(a)
http://ikar-forte.bloog.pl