W sobotę na trening zabrałam tylko Tosię. Znów słońce, było potwornie gorąco. Tosia na początku wydawała się jakaś taka... odmóżdżona, wiedziała co ma zrobić, ale jej się nie chciało. Dopiero z czasem jakoś się rozkręciła i zaczęła używać swojego móżdżka. Dostałyśmy też "pracę domową", której celem jest poprawienie sterowalności Tosi, bo mamy z tym problemy.
Niedziela należała za to do Gin. Kiedy wysiadłam z autobusu pomyślałam sobie, że chociaż dziś będzie się przyjemnie biegało, słońce schowało się za chmurami, ale nie padało - jeszcze. Na kurs czekałyśmy godzinę, w tym czasie nadal było sucho, jak na złość ulewa pojawiła się w czasie naszych zajęć. Gin nic sobie z tego nie robiła, a ja dzięki niej (no bo po co ona ma grzecznie czekać przed startem :P) przemokłam do suchej nitki. Poza tym zostawaniem oraz uciekaniem z piłeczką do tunelu (na szczęście już nie tak, jak kiedyś) to Gin całkiem fajnie dawała sobie radę. Kiedy wracałyśmy na pętlę zaczęło głośniej grzmieć, błyskało się i miałam wrażenie, że boję się bardziej niż mój pies, który na to wszystko w ogóle nie zwracał większej uwagi, więc było to jakieś "szczęście w nieszczęściu".
Zdjęcia by M. Grobla
Ha, trzeba wiedzieć, kiedy kończyć treningi! Ja co do minuty idealnie schowałam się w domku przed burzą :)
OdpowiedzUsuńOdkręcam to, co pisałam pod ostatnią notką - Ginny ma świetną sierść w dotyku :D
No nieźle wam idą treningi...my na działce dzisiaj ćwiczyliśmy troche ...Śliczne zdjecia na prawde i takie ciekawe ujęcia .
OdpowiedzUsuńDlatego my przed urlopem poprzesuwaliśmy wszystkie treningi na wieczory, by się nie smażyć w słońcu ;-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Tosia odnalazła móżdżek :P
My potrafimy o 21 ćwiczyć ;)
OdpowiedzUsuńTosia chowa piłki do tunelu ? ;)
Neska czsami do naszego tunelu z workiem wszystko wkłada albo sama w przerwie się kładzie i śpi ;)
Pozdrowienia !
Wiki & Neska
No no, jaka ładna sunia!:) Śliczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJak ja lubię oglądać agilitującą Tosię :D
OdpowiedzUsuńMy w wakacje nie trenujemy, bo by mi cały torek z podwórka wczasowicze roznieśli. Ale są tego plusy: nie trzeba się smażyć na słońcu, a po drugie: po tak długiej przerwie pies biega jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńLuuubimy oglądać agilitową Tosię :) I Gin też oczywiście!
OdpowiedzUsuńNam też zdarza się trenować kiedy na dworze jest żar, Fifka wtedy trochę ślimaczeje i wszystko robi w takim pooowoooolnyyym tempie, że aż mi się odechciewa...ale ostatnio jakoś lepiej nam szło i postanowiłyśmy przesunąć treningi na późniejszą godzinę ;)