Powoli Gin na nowo przyzwyczaja się do siedzenia w klatce. O ile grzecznie zasypia w metalowym kennelu obok Tosi, tak na treningach nie daje o sobie zapomnieć, szczeka, kręci się w klatce, jak chomik w kołowrotku, robi dziury w "drzwiczkach" i w ogóle jest nie do zniesienia. Dlatego postanowiłam wykorzystać przerwę w treningach w pokazaniu Ginie, że materiałowa klatka to mega wypasione miejsce i bardzo opłaca się tam siedzieć.
Mam nadzieję, że to, co robimy od jakiegoś czasu każdego dnia, przełoży się też na treningi.
Gin początkowo omijała klatkę szerokim łukiem, a teraz, jak nie ma co robić, to idzie do niej spać ;). Swoją drogą, przydałaby się nieco większa, bo tośkowe "mieszkanko" jest trochę ciasnawe.
Kocham to jej spojrzenie!
OdpowiedzUsuńAch te oczy <3 trzymamy kciuki, żeby Gin się przekonała do klatek :D
OdpowiedzUsuńMój by mnie kochał gdybym zamykała go w klatce i pozwalała mu gnić :)
OdpowiedzUsuńTaak, przy Ginie klatki ożywają :D crate games są naprawdę świetne, trzeba tylko czasu i cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńMa boskie spojrzenie !
OdpowiedzUsuńMoja psina też nie chciała wchodzić do klatki .
:D
Jakbys sprzedawala klatke materialowa to daj znac :)
OdpowiedzUsuńale spojrzenie...
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcie (z resztą jak zwykle na twoim blogu). Życzę wam żeby Gin wkrótce pokochała klatkę.
OdpowiedzUsuńI to spojrzenie, i to zdjęcie...Super!
OdpowiedzUsuńGinka jest boska < 3
OdpowiedzUsuńale ofutrzona jest słodsza xD
a zostawiasz jej tam jakieś smaki ?
OdpowiedzUsuńOna tak reaguje gdy nie zwracasz na nia uwagi tylko na treningach ?w domu nie ma problemu ? załozmy jak cwiczysz z drugim psem w domu, i Gin siedzi w klatce?
Czasami zostawiam jej jakieś smaki typu żwacze, ale ona takie rzeczy zjada w błyskawicznym tempie ;).
UsuńW domu jest ok, miała momenty, że się buntowała, jak była zamykana w klatce w jednym pokoju, a wiedziała, że ktoś jest w domu (jak była sama to siedziała spokojnie).
Jak robię coś w domu z Tosią, to Gin siedzi w klatce spokojnie, ale ona może nawet leżeć gdzieś obok i czekać na swoją kolej.
Na treningach jest zupełnie inaczej, działa na nią więcej bodźców, w momencie, kiedy widzi innego psa na torze potrafi na jego widok piszczeć i się trząść, skupia się dopiero, kiedy sama ma biegać, wtedy już nic innego się nie liczy, tylko pobiec tak, jak jej pokażę.