
Tosia często ma różne schizy, niektóre doskwierają nam bardziej, inne mniej i kiedy wydaje mi się, że już nic nie da się z nimi zrobić Toś postanawia udowodnić mi, że jest w stanie się zmienić. Może wciąż nie jest idealnie i nigdy nie będzie, ale sądzę, że zmiany, jakie w niej nastąpiły są już naprawdę spore. Dużo zmieniło się dzięki Gince, kiedy robiłam z nią coś w domu, np. uczyłam nowej sztuczki Tosia często zabiegała wtedy o moją uwagę. Przedstawiała mi chyba cały repertuar tricków, które pamiętała, aż w końcu trącała pyskiem i łapami. Tosia przez długi okres czasu nie lubiła robić bardziej skomplikowanych rzeczy w domu, kiedy miała wykonać zwykły obrocik i siad zazwyczaj kończyła na tym pierwszym, "blokowała się" i uciekała pod kanapę. Miała też problem z aparatem, kiedy widziała, że chcę jej zrobić zdjęcie również uciekała do swojej kryjówki, w obu wypadkach nie pomagało nawet zachęcanie smaczkami. Dopiero od niedawna Toś nie stawia żadnych oporów i znów czerpie radość z wykonywania różnych, dziwnych rzeczy oraz grzecznego czekania przed obiektywem, bo w końcu można dostać za to coś smacznego ;). Mam nadzieję, że te zmiany zagoszczą w Tosi już na stałe albo, że kolejne schizy nie będą pojawiać się zbyt często, bo na pewno nie jest to dla niej przyjemne, ani dla mnie też.
Nie rozumiem. Uciekała pod kanapę, bo bała się aparatu, czy może nie miała ochoty na zdjęcie? :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko dobrze, że się zmieniła, nie ma to jak 2 psy :D
Nie bała się aparatu, bo w innych warunkach nie miała z nim takich problemów. Reagowała tak na niego w domu, nie wiem dlaczego, Tosia często miewała takie "blokady" nie wiadomo z jakiej przyczyny, ale cieszę się, że pojawiają się coraz rzadziej ;).
UsuńGratulację . Zdolny z niej psiak i dobrze , że już się przyzwyczaja .
OdpowiedzUsuńMoja psina za to ucieka przed obcymi , ale na widok mnie macha ogonkiem i szaleje jak głupia.
Te zdjęcie wyszło bosko !
Dziwne, jeszcze nigdy nie słyszałam o tym żeby jakiś pies miał takie problemy. Teraz wiem dlaczego kiedyś tak rzadko wstawiałaś zdjęcia Tosi. Dobrze że jej to przeszło.
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńNawet, jeżeli nie jest jeszcze "wyleczona" z tego całkowicie, należy się cieszyć, że chociaż te, jak to nazwałaś, schizy, występują coraz rzadziej. To już coś! :-)
To jest śmieszne, a zarazem dziwne! Dobrze, że już jej przeszło!
OdpowiedzUsuń