16.02.2015

Problemy ze skórą


Jakieś dwa lata temu na ginowych plecach pokazał się guzek, który usuwaliśmy i wysyłaliśmy do laboratorium, w zeszłym roku na jej skórze pojawiła się bardzo podobna zmiana, którą kazano nam obserwować. Po jakimś czasie sama zniknęła. No to teraz mamy coś zupełnie nowego, łysa, łuszcząca się plama w jednym miejscu. Dzisiaj obejrzała to wetka i stwierdziła, że nie da się od razu jasno określić co to może być, bo takie objawy może dawać mnóstwo przeróżnych chorób, alergia czy nawet stres. Mamy zajmować się tym miejscowo, na razie sukowi zaaplikowano Advocate, a łyse miejsce mam przemywać dwa razy dziennie szamponem antybakteryjnym, przez ok. dwa tygodnie. Jeśli to nic nie pomoże, to będziemy leczyć dalej, na coś innego.
Macie jakieś doświadczenia z podobnymi problemami?


Na odstresowanie wizytą w lecznicy wybrałyśmy się na długi spacer po lesie, zahaczyłyśmy też o sklep zoologiczny, ale wyszłam z pustymi rękami. Naiwna, myślałam, że będą smaczki w rozsądnej cenie :P.
Muszę jeszcze dodać, że suk był mega grzeczny. U nas naprawdę rzadko spotykamy spacerowiczów z psami, więc jak już się przytrafi taka okazja, to dla Gi jest to niesamowite wydarzenie i najczęściej kończy się obszczekaniem "intruzów". Tym razem ładnie usiadła przede mną, ani myślała podbiec do ludzi z psami tylko czekała, aż zapnę jej smycz :D.



32 komentarze:

  1. My mieliśmy kiedyś doświadczenie z niewiadomego pochodzenia guzem - na samym środku głowy. Weterynarz nie miał pojęcia, co to jest, ogolił fragment skóry gdzie guz się znajdował czym tylko go "rozwalił", że tak powiem (tak bardzo kompetentny wet...). Przepisał nam jakieś mazidło - antybiotyk! -, którym mieliśmy smarować guza, ale tak jakby niewiele to dało. W końcu guzek sam zniknął, a ja do tej pory nie wiem co to było, oby nie pojawiło się drugi raz. A z łysieniem nie miałyśmy do czynienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój ma takie problemy skórne przy spadkach odporności. Kiedyś mu wypadła sierść nad okiem, potem zaczęły się robić takie różowe plamki koło nosa (tam gdzie ma wąsy) i z tych miejsc wypadała sierść. Pojechałam do jednego weta, kiedy problem się dopiero zaczynał, to stwierdził, że nic nie widzi. Potem udałam się do drugiego, który "na oko" przepisał jakieś mazidło, ale zamiast zagoić te miejsca, to je jeszcze bardziej podrażniło do tego stopnia, że z miejsc chorych sączyła się krew. Potem trafiłam do obecnej lecznicy i tam po kuracji zastrzykami wszystko ładnie się wygoiło. Co jakiś czas wraca, ale nic z tym nie robię, bo samo przechodzi. Najczęściej pojawia się na jesieni i gdy jest mokro, więc zapewne ma to związek z grzybami i pleśniami unoszącymi się w powietrzu. Mój tego nie drapie, więc zapewne dolegliwości nie odczuwa. Podaję mu wtedy cynk i biotynę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Owszem! W wakacje, chyba w sierpniu Kasprowi pojawiło się takie cuś na głowie. Okazało się - alergia. Trzy tygodnie na szamponie antybakteryjnym i maści i zniknęło :) w razie czego pisz to podam nazwę maści :P a jaki szampon macie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia co to za szampon, wetka odlała nam z większego pojemnika do takich fiolek. Możesz podać nazwę maści i szamponu, którego używaliście, byłabym wdzięczna :).

      Usuń
    2. Może pamiętasz kolor tego mazidła to może pomóc w "ogarnięciu" co dostałaś od lekarza.

      Usuń
    3. Różowe i prześwitujące.

      Usuń
    4. musiałaś to rozcieńczyć? Pieniło się przy myciu skóry? Jeśli tak to pewnie dostałaś chlorheksydynę, bardzo fajny środek, niedrażniący o szerokim spektrum działania. Na pewno nie zaszkodzi, ale nie dowiesz się czy to zakażenie bakteryjne czy grzybicze, bo ten środek tłucze oba rodzaje drobnoustrojów.

      Usuń
    5. Nie, miałam dać bezpośrednio z fiolki na gazę, przemyć, czekać ok 10min i jeśli nie wyschło to wytrzeć. Pieniło się.

      Usuń
    6. jeśli pachniało trochę jak mydło to musi to być chlorheksydyna :D
      Tak czy siak trzymam kciuki :) Jestem ciekawa cóż to tam się dzieje z jej skórą :)

      Usuń
    7. Wzięłam jedną fiolkę do weta i potwierdził, że to to, co mówisz. Wiemy już, że to nie pasożyty, w poniedziałek mam mieć wyniki odnośnie grzyba, jeśli to nie grzyb, to będziemy badać hormony. Napiszę co i jak, jak będzie wiadomo coś więcej ;).

      Usuń
    8. :)
      Informuj na bieżąco, bardzo mnie to ciekawi :D

      Usuń
  4. Mój królik miał guzki na całym ciele (brzuch, plecki, boczki) i na grzbiecie miał taką wielką łysą plamę (chociaż trochę sierści było gdzieniegdzie + czasem było zaczerwienione) , niby wetka dała coś do psikania (gdzieś to mam), ale to pogorszyło sprawę. Więc tylko przemywaliśmy wodą (chyba z mydłem). Po jakimś czasie sierść sama odrosła, tylko że była ciemniejsza. Niestety brak pieniędzy i dobrego weterynarza zrobiło swoje, do końca życia (pojawiło się około rok przed jego śmiercią) musiał żyć z guzkami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przede wszystkim zanim zaczniecie stosować cokolwiek (a już na pewno przed zastosowaniem czegoś p/bakteryjnego) pobrałabym zeskrobiny ze skóry. Osobiście (pewnie również z powodu zboczenia zawodowego) wolę leczyć psa na takich zasadach, jak leczyłabym męża, a tego na pewno nie robiłabym na oślep, na zasadzie "a może pomoże".
    Potem działajcie objawowo, ale zawsze to za kilka dni wynik będzie i się okaze - jeśli to oczywiście sprawa bakteryjna lub grzybicza.

    Pozdrawiamy!
    <a href="sledztezpies.blogspot.com>Śledź też pies</url></a href>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasadniczo tak powinno się zrobić. Pobrać zeskrobinę. Zbadać pod kątem pasożytów. Można też barwić w kierunku bakterii czy grzybów + pobrać materiał i wysłać do laboratorium niech oni się tam męczą.

      Problem z medycyną weterynaryjną jest taki, że za każde badanie diagnostyczne właściciel musi zapłacić ze swojego portfela, przez co diagnoza stawiana jest często przez skuteczność leczenia. Nie mówię, że tak jest w tym wypadku, ale wiem jak ludzie podchodzą do lekarzy weterynarii, którzy mówią o konieczności wykonania badań dodatkowych - jak do żerujących na cudzym nieszczęściu. (Przepraszam za moją składnię, jestem ostatnio człowiekiem planktonem i cierpię z powodu braku snu, co odbija się na zdolności formułowania myśli.)

      Jeśli autorko masz jakieś wątpliwości, co do działań swojego lekarza weterynarii polecam z kimś się skonsultować ;).

      Usuń
    2. Wcześniej nie miałam większych wątpliwości, ale po Waszych komentarzach już mam :P. W tym tygodniu jedziemy do innego weta, ma to obejrzeć, zrobić zeskrobinę i potem odpowiednie badania.
      Za pierwszą wizytę zapłaciłam więcej niż za zrobienie zeskrobiny i badanie laboratoryjne (dzisiaj pytałam o to w lecznicy, w której byłyśmy) i właściwie to daje mi teraz powód do myślenia, że ktoś chciał na mnie zarobić, zamiast od razu wyleczyć psa. No nic, zobaczymy co powie inny wet.

      Usuń
    3. Z wetem, który "leciał na kase" też miałyśmy problem. Pies zaczął kuleć, stwierdził wet na oko podejrzenie nawykowego zwichnięcia rzepki i podał na kilka dni lek przeciwbólowy i przeciwzapalny i powiedział, że to pomoże a jak nie to mamy wrócić....
      A co do waszego problemu - miałam problem z łuszczącą się skórą, jednak sierść nie wypadała. Tylko, że dziwnym trafem krótko po sytuacji zmieniłam karmę i problem ustał, więc to pewnie była alergia. Szczególnie, że to wszystko powraca przy podaniu jakiegokolwiek produktu ze zbożem... Może w waszym przypadku też wystąpiła alergia?

      Usuń
    4. Kurcze wątpię, że to alergia, a jeśli już to raczej nie pokarmowa. Od kilku miesięcy je tą samą karmę, zawsze dostawała różne rzeczy do jedzenia i nigdy nic jej po nich nie było. No, ale kto wie. W czwartek wybieramy się na kolejną wizytę, to może będzie już coś wiadomo.

      Usuń
    5. No ja pewnie przez zawodowe zboczenie nie uznaję leczenia bez diagnozy - pomijając sytuacje zagrozenia życia, gdy działamy objawowo i dopiero później się zastanawiamy.

      Natalia, tylko pamietaj, jeśli podajesz sterydy/antybiotyki to pobranie od razu po nich zeskrobiny mija się z celem! Należy odczekać 2-3 tygodnie.

      Pozdrawiamy!
      Śledź też pies

      Usuń
    6. Wiem, wiem, niżej już ktoś o tym wspominał :D.

      Usuń
    7. Marieanne i tego właśnie zazdroszczę ludzkim medykom :)
      U nas problem jest bardzo skomplikowany, nie wiem czy to jest odpowiednie miejsce i pora, żeby go poruszać.

      Usuń
  6. U Ciapka też najpierw była robiona zeskrobina... i potem antybiotyk itp., środki na pchły a na koniec wyszła alergia. Tylko u nas było ciągle drapanie, małe strupki, ale nigdy guza nie było (tfu, tfu).
    Za to Sonia miała guzka, usunęliśmy go i na razie nic się nie dzieje (tfu, tfu) :)
    Pozdrawiamy i zdrówka życzymy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Najpierw zeskrobina, potem leczenie - tak powinno to wyglądać. Po lekach trzeba odczekać, zwykle ok. 2-3 tygodni (przynajmniej po sterydowych), zanim wykona się badanie. Nam w ten sposób wyszła malessezia na łapach, spowodowana pierwotnie alergią pokarmową. Zniknęła po odpowiednich lekach miejscowych i zmianie diety, i póki co - tfu tfu tfu - nie wraca. Ale może to mieć podłoże alergiczne albo np. stresowe, bo wszystko to sprzyja osłabieniu odporności i infekcjom skóry.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja miała kiedyś wyłysienia na pysku, bo nieustannie się po nim drapała. Okazało się, że to alergia. Pytanie było: na co? Próbowaliśmy karm weterynaryjnych, odstawialiśmy kurczaka itp. I żeby było śmiesznie - psina była uczulona na pomidorówkę, którą bez przypraw dostawała w małych ilościach, bo bardzo ją lubiła :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Wydaje mi się, że może to być alergia.

    Gi jest piękna :D U nas też baardzo rzadko można spotkać ludzi turystów z psami, ale nie robi to na Nandzie największego wrażenia- tylko przechodzi z ogonkiem w górze i uszami postawionymi, ale na szczęście nie obszczekuje.

    Życzymy zdrowia! :)

    Pozdrawiam :)
    nandoon,blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. My też mieliśmy problemy ze skórą, pojechaliśmy do weta i usłyszeliśmy, że jest takie zaczerwienione bo Prim to niezły czyścioch!
    Życzymy szybkiego powrotu do zdrówka dla Gi!

    zapraszamy do Nas:
    http://cockercollie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. A pewnie, że mieliśmy. Majlo wygryzł sobie sierść w tym miejscu co miednica z lewej/prawej strony(już nie za bardzo pamiętam), aż do krwi. Ale mieliśmy zamieszanie z weterynarzami, bo jeden mówił, że to może być od pcheł, ale pcheł nie widzi, więc pewnie alergia na karmę,a drugi następnego dnia powiedział, że takiej ilości pcheł nigdy nie widział i że jest to uczulenie na pchły. I okazało się to prawdą. Dostaliśmy kropelki Fiprex i zastrzyki z antybiotykiem. Na szczęście ustało, a sierść odrosła. I teraz musimy regularnie kupować kropelki Majlowi i dwóm kotom, bo koty też mogą przynieść pchły, a nie chcemy powtórki z rozrywki. Bo pamiętam jak on strasznie się męczył. Nie mógł usiedzieć w miejscu, piszczał... :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam, że tyle mnie tu nie było.
    Ale teraz się już unormuję i będę wpadać regularnie.
    Mój pies kiedyś miał coś podobnego, ale właśnie po dwóch tygodniach smarowania maścią zniknęło.
    Wetka powiedziała, że to na wskutek stresu spowodowanego zmianą miejsca zamieszkania i myślę, że miała rację.
    Pieseł nie miał później żadnych podobnych dolegliwości.
    Niestety, nie mogę ci pomóc w tej sprawie, u mnie było tak, ale Gi nie znam i ocenić nie mogę.

    http://sage-servant.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za karę 50 pompek!

      Spoko, nie liczę na wyleczenie mojego psa przez internet, byłam po prostu ciekawa doświadczeń innych osób z podobnymi problemami u swoich czworonogów ;).

      Usuń
  13. Oj niestety nie pomożemy, mój Niko wyłysiał na szyji po tym jak biegał w obroży Foresto po deszczu.... dodatkowo go to swędziało i jak drapał sie po delikatnej skórze na szyji to możesz sobie wyobrazić tę masakrę. na szczęście w tym przypadku pomogła gancjana tylko na wodzie nie na spirytusie bo by się wściekł ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Niestety nie pomożemy, Nela nie miała żadnych problemów ze skórą więc Ci nie doradzę. ;\
    Życzymy zdrowia. :) Świetne zdjęcia <3

    www.cztery-lapy-jeden-nos.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. U naszej Chilli też zauważyliśmy łysy placek pod szyją, wet mówił, że to może być jakaś choroba, ale okazało się, że to alergia pokarmowa. Przeszliśmy na karmę jednobiałkową, puszki Exclusion królik, jeleń i konina a suche je Brita Venison jeleń. po miesiącu stan sierści się poprawił i placek pięknie zarósł :)

    OdpowiedzUsuń

Projekt i wykonanie: Marta Swakowska © Psi Kawałek Internetu