26.04.2015

Szelki Ruffwear Front Range

Po co mi właściwie kolejne szelki? Jak już wiecie Gi jest dość nieproporcjonalna i znalezienie dla niej naprawdę dobrych szelek to nie taka prosta sprawa. Szele zakładam jej głównie na wypady do miasta, trwają one praktycznie cały dzień, więc uprząż musi być wygodna. Mając psa ubranego w szelki czuję się bezpieczniej, mam większą pewność, że wchodząc do tramwaju wejdę razem z psem, a na wypadek, gdyby mój futrzak wpadł w przestrzeń między metrem a podłogą to łatwiej będzie go wyjąć za szelki niż obrożę zaciskową, chyba nietrudno domyślić się dlaczego. Abstrakcyjne scenariusze? A jednak już nie raz spotkałam się z podobnymi historiami ;). 
Szelki spodobały mi się do takiego stopnia, że zakładam je praktycznie na każdy spacer, mam też wrażenie, że odkąd pojawiły się na Gi wzrosło zainteresowanie tym modelem, a co za tym idzie pojawiło się dużo pytań. Mam nadzieję, że znajdziecie tu na nie odpowiedź :).



Rozmiar XS w praktyce
Ginny ma w klatce piersiowej ok. 45cm, więc wybrałam dla niej rozmiar XS. Zakres regulacji klatki piersiowej dla tego rozmiaru miał wynosić 43-56cm. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że szelki są w sam raz na mojego psa! W dodatku producent podaje informację, że jeżeli nasz pies jest na granicy rozmiarów, lepiej wybrać ten mniejszy. No chyba nie... ;)

W praktyce rozmiar XS ma następujące wymiary:
obwód szyi 31-50,5cm
obwód klatki piersiowej 26,5-52cm

długość różowych elementów
na górze: ok 11cm
na dole: ok 22,5cm

szerokość dolnego elementu (między łapami): 5cm 


Doceńcie moje poświęcenie, ponieważ regulacja klatki piersiowej nie jest zbyt łatwa i trzeba się trochę nagimnastykować. Traktuję to jednak jako plus, szelki raczej same się nie rozregulują :D.

Poza tym, że przez błędne informacje na stronie producenta jak i stronach www możecie nie trafić z rozmiarem, to potem jest już całkiem fajnie. Mamy możliwość zmian w aż czterech miejscach, dzięki temu łatwiej ładnie dopasować szelki do naszego czworonoga.
Wyjątek mogą stanowić psy z głęboką klatką piersiową. Zauważyłam, że u takich psów (np. charty i inne o podobnej budowie klatki piersiowej) dolna część jest zbyt krótka i mimo, że obwód szyi i klatki może się zgadzać, to szelki i tak będą wchodzić w pachy. Ja mając takiego burka raczej nie zdecydowałabym się na ten model. 

Na co zwracam uwagę dobierając szelki?
Oczywiście musi zgadzać się obwód klatki piersiowej i szyi. Szelki nie mogą być za luźne, bo pies będzie mógł się z nich łatwo wydostać, ale nie mogą być też zbyt ciasne, żeby nie krępowały ruchów, nie obcierały skóry. Kiedy mówimy o obtarciach najczęściej dotyczą one psich pach. Nie patrzymy na to, jak szelki układają się na ciele psa, a bardzo ważne jest, żeby na przykład nie wpijały się w pachy. Zauważyłam, że często jest tak, że jeśli już zwrócimy na to uwagę, to nie wyobrażamy sobie, jak szelki będą układać się w ruchu, a to przecież najważniejsze.


Ginny to taki typ psa, który na nic nie narzeka. "Rozcięta łapa, krew się leje? Bawmy się dalej!" Tak to mniej, więcej wygląda, więc jak nie trudno się domyślić, z szelkami jest podobnie. Ciężko jest ocenić, czy są dla niej wygodne, bo nawet jakby były dwa rozmiary za małe, to pewnie i tak chętnie by w nich chodziła. I chodziła przez jakiś czas w za małych szelkach, żeby jej nie doskwierały (choć w tym wypadku chodziło raczej o moje sumienie ;)) regulowałam je tak, żeby nie przylegały mocno do ciała. W końcu jednak norwegów całkiem się pozbyłam, a drugi model wymieniłam na rozmiar większy. Nie byłam jednak pewna, czy ten większy rozmiar będzie w porządku, więc zaopatrzyłam się od razu w Ruffwear.

Tak wyglądały za małe hurtty. Biorąc pod uwagę miękkie podszycie, taśmę i fakt, że szelki były dość luźne, nie było aż takiej tragedii, ale jednak mogłoby być lepiej...


Ruffwear po walkach z regulatorami w ruchu prezentują się tak:



Ginny ma dość wąską klatkę piersiową, więc ciężko jest idealnie dobrać jej szelki. Kiedy pies stoi spokojnie wszystko jest super. W ruchu bywa, że przednia część leci do przodu i ogólnie jest luźniejsza, bo nie ma się zbytnio na czym oprzeć, w efekcie tył szelek też leci do przodu, a tym samym zatrzymuje się na pachach. Nie ma z tym jakiejś tragedii, na ogół kiedy pies normalnie biega uprząż jest na miejscu, dopiero przy większych wygibasach szele wędrują razem z psem, ale nie wydaje mi się, żeby sprawiało to jakiś dyskomfort.


Wygląd ogólny 
Bałam się, że szelki będą zbyt masywne dla Gi i faktycznie, kiedy jest ścięta na króciutko, to szelki sprawiają, że wydaje się jeszcze bardziej drobna niż jest w rzeczywistości. Nie przeszkadza mi to jednak aż tak bardzo. 


Bałam się też, że mocowanie od smyczy jest przyszyte do różowego materiału i nie byłam do końca przekonana, na ile to będzie wytrzymałe. Okazało się, że w różowym znajdują się taśmy nośne i cała konstrukcja opiera się właśnie na nich, uff... W zasadzie model Front Range można porównać do guardów, z tymże te są bardziej wypasione :).

Na żywo wyglądają jeszcze lepiej niż w sieci. Pies prezentuje się w nich tak, jakby wyruszał właśnie na jakąś specjalną misję, a szele wykonane są w taki sposób, że jak najbardziej na taką misję by się nadały!

Ciekawe zastosowania i bezpieczeństwo
Każdy element został dobrze przemyślany. Na górze znajduje się schowek na adresówkę. Bardzo podoba mi się to, że na psie nic nie dynda, ale nie jestem pewna, czy jeśli zwierzak by się zgubił, to ktoś wpadłby na to, że ważne informacje o nim są tam schowane. Od wewnętrznej strony szelek znajduje się też miejsce na wpisanie swoich danych - bezpieczeństwa nigdy za wiele ;). Z przodu jest dodatkowe mocowanie na smycz, taki patent stosuje się przy szelkach, które mają oduczyć ciągnięcia, ale można też przyczepić tam identyfikator, jeśli nie chcemy chować go w schowku.

Elementem mającym zwiększyć psie bezpieczeństwo są też odblaski.

Bardzo podoba mi się w tych szelkach to, że można zakładać je przez głowę podobnie, jak norwegi. To dość istotne, jeśli mamy psa, który nie lubi przekładania łap. Na plecach posiadają dwa klipsy, pod którymi znajduje się podszycie, więc nie powinny uwierać futrzaka.  



Podszycie 
Jest miękkie, giętkie i dość cienkie (bez problemu można zgnieść je w kulkę). Sporo osób ma wątpliwości - czy front range nie będą grzać psa latem? Nie sądzę, żeby psu było w nich wyraźnie bardziej ciepło niż w zwykłych szelkach. 
Łatwo je wyczyścić, błoto po wyschnięciu wystarczy przetrzeć na sucho, przy większym zabrudzeniu piorę je jak każde inne tego typu akcesoria, potem są jak nowe. Nie nasiąkają mocno wodą, więc nawet po wodowaniu pozostają lekkie. 

Czy warto?
Jakiś czas temu opisywałam szelki Hurtta, które są trochę tańsze od modelu Front Range i uważam, że ich cena nie jest do końca adekwatna do jakości. Z Ruffweat jest inaczej, są warte każdej, wydanej na nie złotówki. To chyba najlepiej dopasowane szelki Gi jakie dotąd miała, mam nadzieje, że jeszcze długo nam posłużą.


26 komentarzy:

  1. Chyba największym plusem tych szelek są klamry na plecach. Strasznie drażnią mnie klamerki po bokach, bo praktycznie każdy pies wali w nie wtedy łokciami. No i podoba mi się też to, że są dwa klipsy, bo mój pies zalicza się właśnie do tych, które nie lubią przekładania łapek :D

    Może kiedyś... Pomarańczowe... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hurttę widziałam na żywo i właśnie... nie wydałabym na nie raczej tyle pieniędzy :)
    Ale na Front Range się czaję, podobają mi się dwa kolory (przewiduję multi-zakupy...), poza tym recenzje w 100% pozytywne :)
    Brakowało mi właśnie tego, żeby zobaczyć jak leżą na psie w ruchu, ale widzę, że są cud dopasowane.
    Ciułam grosiki w takim razie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Szelki na Gi prezentują się świetnie. Najbardziej podoba mi się ich klorystyka i budowa, a funkcje które w sobie oferują dodają im dodatkowo uroku. Super recenzja! :)

    H&F
    http://jaimojaspanielka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Szelki prezentują się niesamowicie! Ten różowy kolor przyciąga mnie do kupienia ^^ Przez jaki sklep internetowy kopiłaś te szelki? Śliczne zdjęcia!
    oczamipsa365.blogspot.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie Hurtta jakoś mnie nie przekonuje, ale Ruffwear to zupełnie inna sprawa. Wyglądają zajebiście i widać z daleka, że to wyższa półka i produkt został zaprojektowany na serio. Gi wygląda w pełni profesjonalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wręcz uwielbiam te szelki. Trochę męczyłam się z tym jak dobrze je wyregulować, ale wreszcie chyba mi się udało i na moje oko leżą dobrze :) Bardzo do pyska Gince w tym różu. Gdybym miała sukę, to też bym się pokusiła na te różowe, ale to, że mam psa to najlepsze wydawały mi się pomarańczowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Od samego początku kiedy je zobaczyłam na Ginny bardzo mi się spodobały wizualnie, a teraz jeszcze okazuje się, że są fajne prawie pod każdym względem. Jedynie cena jest odstraszająca, ale za jakość się przecież płaci ;). Może kiedyś się na nie skuszę dla Kiby, ale najpierw chyba bym musiała je przymierzyć czy będą odpowiadały jej budowie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudne są, a Gince w różowym do "twarzy" :) My mamy szelki Ferplast Ergocomfort, o te: http://www.karusek.com.pl/produkt.php?prod_id=13838&cat=204 i sprawuję się bardzo dobrze więc jak na razie nie rozglądam się za innymi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie szukam nowych szelek dla Tosi i te przyciągnęły moją uwagę, ale... cena :\ Podobają mi się też szelki hurtta, które Gi miała wcześniej i swego czasu chciałam je nawet kupić, tylko nie mam pojęcia, jaki rozmiar pasowałby na moją sucz. Ma obwód klatki piersiowej ok. 46-47 i zastanawiam się, czy rozmiar większy od 45 nie byłby jej za duży, a z drugiej strony, czy szelki o rozmiarze 45 nie byłyby za ciasne...
    W każdym razie, nadal się rozglądamy, ale na przyszłość na pewno będziemy miały te szelki na uwadze ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mamy ruffwearki, mamy także hurtte :) Nie umiałabym wskazać tych "gorszych", chociaż u nas dużym plusem jest w rw zabudowanie - zawsze Di wracała z porysowaną klatką piersiową podczas dzikich harcy po "krzakach", teraz problem zniknął.
    A jak je pierzesz? W pralce, czy ręcznie?

    thickdog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mam do przeprania tylko jedną rzecz, to ręcznie ;).

      Usuń
  11. Dla mnie te szelki prezentują się bardzo profesjonalnie. Mają wiele zalet i przyznam się bez bicia, że gdyby nie fakt, iż posiadam szelki, które pasują i w sumie nic im nie dolega, to na pewno bym się na nie skusiła :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajna recenzja :) To teraz mam dylemat czy kupić hurttę y czy ruffwear :P

    OdpowiedzUsuń
  13. nie byłam do nich przekonana, ale powiem Ci, że w porównaniu do Hurtty (mój niedościgniony ideał, bo podobają mi się strasznie ale wiecznie nie mam na nie pieniędzy) wyglądają o wiele, wiele lepiej- bardziej dopasowane, anatomiczne, przemyślane.
    Myślę, że po Twojej recenzji zmotywuję się do kupna ich. Tylko mi się marzy jeszcze inny kolor, taki chłopięcy- ciemna zieleń albo czarny. Przygaszony niebieski i pomarańczowy mi nie odpowiada, a różowy jest piękny, no ale mam samca…

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja tak lubię jak adresówka dzwoni i dynda, przynajmniej słyszę gdzie to diabelstwo biega...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz przyczepić ID z przodu :D. My na razie korzystamy z tego schowka, jak zorganizuję nowe adresówki to będą właśnie doczepione do tego przedniego mocowania na smycz :).
      Ej, a co do Twojego diabelstwa, to nie żartuj. Mówiłaś, że to cały czas szczeka, na pewno jest bardziej słyszalne niż dzwonienie adresówki! :P

      Usuń
  15. Od pewnego czasu szukam jakichś szelek dla Daisy, które sprawdziłyby się właśnie w takich sytuacjach jak mówisz, czyli gdy pies musi cały dzień chodzić w szelkach, np. w podróży. Obecnie mamy Juliusy i są nawet fajne, ale sunia ciągle z nich wychodzi i dodatkowo obcierają jej pachy. Myślałam nad zwykłymi guardami hand-made podszytymi jakimś przyjemnym materiałem, ale takie szybko się zniszczą. Te Ruffwear wyglądają naprawdę kusząco i pewnie dobrze by się u nas sprawdziły, ale ta cena :(.
    Świetnie napisana recenzja, zresztą jak zawsze, i te szelki prześlicznie pasują Ginny! :)

    Pozdrawiamy E&D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cena to jednorazowo dość spory wydatek, przyznaję. Jednak takie akcesoria kupuje się z myślą, że posłużą lata. W czasie ten koszt w końcu się rozłoży :).

      Usuń
  16. Ja teraz piszę porównanie Juliusów i Ruffwearów i muszę powiedzieć że mam trudny orzech do zgryzienia :P Bo i jedne i drugie uwielbiam, ale jednak na Ruffwearach brakuje mi napisu FBI :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja zdecydowałam się na hurtty również ze względu na rączkę, jednak często się przydaje, a te szelki wydaje mi się, że nie bardzo jest jak złapać. Jednak ten model wydaje się dłuższy, nasze są bardzo na styk pod pachami :/

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo mi się te szelki podobają. Jak Wiki się zepsują kupię chyba te.
    Pozdrawiamy cieplutko.
    http://wesolepupile.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  19. Po miesiącu opinia niezmienna? :D
    Szukam idealnych szeleczek dla Reja i jeszcze takich nie znalazłam, w przyszłym tygodniu idziemy mierzyć hurtte ale szczerze mówiąc ruffweary do mnie bardziej przemawiają. Wszyscy piszą o tych rozmiarówkach, że brać większe mimo tego, że producent zaleca mniejsze. Rej ma okolo 65cm, czyli rozmiarówka idealnie S... co wydaje mi się mocno dziwne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nadal uważam, że są super :D. Myślę, że Ski na Rejcioszka będą za małe, nawet jeśli jakimś cudem okazałoby się, że by się w nie wcisnął, to dolny pasek będzie za krótki przez co szelki będą wchodzić w pachy. W Skach popyla PRT Pikuś od gato ;).

      Usuń
    2. no własnie już ogarnęłam foty u Zuzy i idziemy jutro na przymiarkę :D Bo Vegson ma eMeczki :D

      Usuń
  20. Zastanawiam się właśnie nad hurttą, lub ruffwearami i po Twojej recenzji chyba skuszę się na te drugie :D

    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń

Projekt i wykonanie: Marta Swakowska © Psi Kawałek Internetu