W tym roku zawody Dog Chow Disc Cup w Warszawie odbyły się po raz dziesiąty! Na takiej imprezie nie mogło nas zabraknąć, tym razem byłam tam w oba dni i było naprawdę fantastycznie :D.
Tak, tak, nie byłabym sobą, gdybym wróciła stamtąd z pustymi rękami.
W sobotę wraz z Giną obserwowałyśmy zmagania zawodników i same bawiłyśmy się trochę dyskami (co zostało uwiecznione na fotach i filmie - to niedługo :)). Miałyśmy okazję poznać "na żywo" świetnych ludzi z super burkami, obejrzeć genialne występy i generalnie dobrze się bawić. Ginny pod koniec dnia była już na tyle zmęczona, że przysypiała mi na rękach. Wspólne foty z nowymi ziomkami były przez to niezłym wyzwaniem, ale suk dał radę. Po powrocie do domu Gi niemal od razu wskoczyła do kennela i zasnęła.
W niedzielę postanowiłam wybrać się bez niej, bo zależało mi na tym, żeby porobić więcej zdjęć. Pewnie nie byłoby problemem zabrać ją i schować na czas fot w klatce, ale chciałam wykorzystać go w 100% na foty. Ostatecznie byłam bardzo zadowolona z tej decyzji, ponieważ zrobiło się naprawdę zimno i Gi ze swoim lichym futerkiem na pewno zmarzłaby na kość. Takie wypady powinny być przyjemnością również dla niej, więc dobrze się stało, że jednak grzała tyłek w domu. Ja natomiast wyżyłam się fotograficznie :), miałam okazję przetestować szkiełko, którym byłam zainteresowana (teraz jestem jeszcze bardziej!) i zapełniłam całą kartę w aparacie.
Czekam z niecierpliwością na powtórkę!
Obszerniejsza fotorelacja tutaj.
Łał, ale Ty jesteś szczupła! :D
OdpowiedzUsuńGi oczywiście też piękna, ale nie mogłam nie zwrócić uwagi <3
Dziękuję! :D
UsuńMega!
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia!
OdpowiedzUsuńZawody były super; najbardziej podobał mi się freestyle, bo chyba najlepiej widać było więź człowiek - pies.
Ja byłam tylko w niedzielę, więc nie widziałam Ginki. Jednak wydaje mi się, że widziałam Cię przy namiocie z Magdą i Fibi (odbierałam ażurka). Jeśli to byłaś Ty, to na żywo wyglądasz młodziej :D
To najprawdopodobniej byłam ja. Mówisz, że na żywo młodziej? Hmm... to chyba dobrze, dzięki! :)
UsuńJeju jaka Ty chudziutka ! :D Nam niestety w tym roku nie udało się pojechać jednak za daleko..
OdpowiedzUsuńSuper foty !! Idź do mam talent :D
OdpowiedzUsuńRety jaka ty jesteś szczupła ! :D
OdpowiedzUsuńGenialne foty ! <3
Zdjęcia świetne! :D Zazdraszczamy takich wypadów, my mamy daleko do stolicy niestety... I rzeczywiście, w niedzielę było baardzo zimno - u nas też. :P Ja pojadę na DCDC jak będzie w Poznaniu - wtedy na 99%, ale nie wiem czy z piesą.
OdpowiedzUsuńcztery-lapy-jeden-nos.blogspot.com
A mi do wszystkich DCDC daleko. No najbliżej Wrocławia, a szkoda. Na przykład zabrałbym się w samochód i pojechał do Krakowa, nikt mi chyba nie powie że nie ma tam parku z boiskiem ;) Uważam że miejsca zawodów powinny się zmieniać, a tak niestety nie jest. To tak jakby w roku były 4 zawodów agility w ciągu roku. No i kilka nie FCI, to wybór marny. Oby się ten sport rozwinął.
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się z psicą wybrać na chociaż jedne zawody DCDC, w tym mnie wszystko ominęło :<
OdpowiedzUsuńI muszę powiedzieć, że popieram przedmówcę. Moim zdaniem DCDC mogło by być organizowane w różnych miastach, chociaż wiem, ze cala impreza opiera się głównie na sponsorach i to od nich są uzależnione miejsca, w których zawody się odbywają. Jednak jak widać, z roku na rok DCDC jest "coraz mniej". Chorzów się wycofał, tak samo Sopot... więc może czas poszukać miejsca w innych miastach? Była by większa różnorodność i moim zdaniem, skoro do tej pory byli ludzi, którzy jechali z jednego końca Polski na zawody organizowane w Sopocie, to pewnie działo by się to w drugą stronę :)